Tytuł: Królestwo obłędu
Tytuł: Reign of Madness
Autor: Kel Kade
Cykl: Kroniki mroku
Tom: 2
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Data wydania: 19.11.2021
Liczba stron: 660
Egzemplarz: własny
Okrutny władca przestępczego półświatka? Oddany przyjaciel i obrońca? Bezlitosny wojownik i litościwy uzdrowiciel? Tak. Wielki turniej w Skutton może być jedyną okazją na odnalezienie nieuchwytnego Farsona - adwersarza, który jako jedyny żyjący człowiek zna tajemnice pochodzenia i przeznaczenia Rezkina. Droga na turniej będzie jednak obfitowała w niebezpieczeństwa i nagłe zwroty akcji, w których udział wezmą uzdrowicielka, która pragnie być wojowniczką, mag bojowy, który chce być uzdrowicielem, morderca, który marzy o nowym królu i ranna oślica o szlachetnym imieniu. Dzięki wyjątkowemu poczuciu sprawiedliwości Rezkina, na jaw wyjdą kolejne tajemnice związane z jego rolą Powiernika Mieczy a przeznaczenie popchnie go w zupełnie nieoczekiwanym kierunku.
Po mocnym Powierniku miecza od razu sięgnęłam po Królestwo obłędu i przepadłam. To tom zupełnie inny w tempie, spokojniejszy, bardziej dialogowy, ale też taki, który otwiera przed czytelnikiem świat, kulturę i politykę, a przede wszystkim pogłębia relacje bohaterów.
Muszę przyznać, że na początku tęskniłam trochę za akcją. Były momenty, kiedy chciałam, by bohaterowie rzucili w końcu wszystko i poszli „rozprawić się” z bandytami. Ale właśnie ten wolniejszy rytm pozwolił mi lepiej poznać drużynę Rezina, nowych towarzyszy, a także wypełnił luki, które odczuwałam po pierwszym tomie. To była potrzebna część trochę jak strategiczny przystanek przed wielką burzą.
Co do emocji było ich naprawdę sporo. Rezkin nadal pozostaje bohaterem, który fascynuje i przeraża jednocześnie. Jego logika, brak sentymentów, a zarazem poczucie celu sprawiają, że jest jednym z najbardziej oryginalnych protagonistów, jakich spotkałam w fantastyce. I choć w tym tomie jest mniej scen „totalnego badassa”, to właśnie dialogi, niedopowiedzenia i intrygi pokazują go w nowym świetle. Bardzo wyraźnie widać, jak tajemnice Rezina zaczynają rzutować na relacje szczególnie z Frishą. I miałam wrażenie, że to tylko kwestia czasu, aż dojdzie do bolesnego zderzenia.
Czego mi zabrakło? Zdecydowanie większej obecności „Kruka”. Po tym, jak świetnie rozwinął się w poprzedniej części, tutaj został praktycznie odsunięty na bok, a szkoda, bo jego wątek ma ogromny potencjał. Do tego dochodzi zakończenie które trochę bardziej przypomina wstęp do tomu trzeciego niż finał. Czułam lekki niedosyt, choć od razu wiem, że sięgnę po kontynuację.
Podsumowując: Królestwo obłędu to książka spokojniejsza, bardziej strategiczna, pełna politycznych rozgrywek i rozbudowy świata. Może mniej dynamiczna niż część pierwsza, ale równie potrzebna, żeby cała historia miała sens. To nadal świetna fantastyka, z bohaterem, którego albo się pokocha, albo znienawidzi ale na pewno nie da się przejść obok niego obojętnie.
Ocena: 8/10 ⭐ – za emocje, za świetne dialogi i rozwój świata. Punkt odjęłam za brak spektakularnego finału i nieco za mało „Kruka”.

I właśnie za to doceniam nietuzinkowe pomysły pisarzy, aby pomimo mijania się z oczekiwaniami czytelnika i tak sprawić, że przyssie się do książki. Izabela Bookendorfina
OdpowiedzUsuńCasem i te spokojniejsze książki są potrzebne. Bardzo ciekawa pozycja książkowa, idealna na długie wieczory
OdpowiedzUsuńja chyba wolę gdy dzieje się więcej akcjo także ta propozycja raczej nie dla mnie
OdpowiedzUsuńdyedblonde
Lubię, gdy autor daje chwilę na oddech i rozwinięcie relacji, zamiast gnać od jednej bitwy do drugiej.
OdpowiedzUsuńZnowu mnie zaciekawiłaś - chętnie przeczytam w jesienne wieczory
OdpowiedzUsuńZrozumiałam że to że książka jest spokojniejsza od poprzedniej częci, dzęki temu nieco lepiej można poznać bohaterów
OdpowiedzUsuńZ taką obszerną książką można świetnie spędzić czas. Zwłaszcza gdy wykreowany świat odkrywa przed nami kolejne tajemnice
OdpowiedzUsuń