Tytuł oryginalny : Cartas a Palacio
Autor : Jorge Diaz
Wydawnictwo : Rebis
Data wydania : 14.03.2017
Liczba stron : 480
Egzemplarz : recenzencki
" Zbliża się koniec najsmutniejszego roku, jaki pamiętają mieszkańcy Starego Kontynentu. Wojna wybuchła kilka miesięcy wcześniej i bezlitośnie postępuje naprzód. Do Pałacu Królewskiego dociera list, w którym pewna dziewczynka z Francji prosi króla o pomoc w odnalezieniu jej zaginionego na froncie brata. Poruszony prośbą monarcha angażuje dyplomację hiszpańską do ustalenia losu brata małej Sylvie, ale jego działania mają nieprzewidziane konsekwencje… "
Pisanie listów to bardzo intymna sprawa. Pewnie wiele z was nigdy nie korespondował z nikim w taki sposób. Dlatego musicie uwierzyć mi na słowo, że słowa pisana na papierze to najlepsza pamiątka w moim życiu. Nic tego nie zastąpi ani maile, SMS-y czy rozmowa przez telefon. To trwała i bliska pamiątka mojemu sercu. Dlatego też z czystej ciekawości sięgnęłam po książkę „Listy do pałacu ". Niestety książka nie podobała mi się aż tak bardzo, jak bym tego pragnęła.
“-Myślę, że trzeba próbować być szczęśliwym, a łatwiej być szczęśliwym z kimś, kto jest do nas podobny, odebrał zbliżone wychowanie… Niemniej zdaję sobie sprawę, że życie czasem nas zaskakuje.”
Na samym początku książki poznajemy Biankę. Młoda szlachcianka przygotowuje się do ślubu. Jednak dowiaduje się, że jej przyszły mąż posiada liczne kochanki. Kobieta postanawia nie spełniać oczekiwań rodziców i z pomocą ojca, chce iść do pracy. Dostaje posadę w nowo powstałym Urzędzie ds. Jeńców. Do urzędu napływa masa listów od bliskich osób, które chcą dowiedzieć się co dzieje się z ich bliskimi. Biance w pracy pomaga mężczyzna, który ukrywa się pod fałszywym nazwiskiem.
“Ludzie, jak widać, są bardzo różni: jedni potrafią okraść samotną kobietę z dzieckiem na ręku, inni zaś bezinteresownie udzielają bliźnim pomocy. Może to wszystko wpływ wojny, a może zawsze tak to wygląda, tylko ona, Carmen, żyła wcześniej oderwana od rzeczywistości.”
Jak to bywa w takich książkach mamy mnóstwo bohaterów, których losy poznajemy w krótkich rozdziałach. Losy łączą się ze sobą, przez co książka ma nam się wydawać ciekawsza. Blanka to kobieta, która postawiła się matce i sprawiła, że kobiety miały prawo pójść do normalnej pracy. Jej pomocnik to Manuel anarchista, który za cel życiowy obrał sobie obalenie monarchii w państwie. Poznajemy również Alvaro Kierownik urzędu ds. Jeńców oraz bliski przyjaciel króla, oraz Gawriło, serba, który zabił francuza Ferdynanda. Oczywiście to nie wszystkie barwne postacie, jakie poznajemy w książce, ale te najważniejsze.
Teraz wyjaśnię wam, dlaczego powiedziałam, że książka nie skradła mojego serca. Ponieważ zabrakło w niej realnego przesłania. Autor pomieszał nam wiele wątków z historią, ale prawda jest taka, że książka chociaż lekka, czyta się bardzo źle. Nie twierdzę, że jest to zła książka, bo sama w sobie jest piękna o miłości, zdradzie, poświęceniu. Jednak mi w niej zabrakło kropki nad całością. Jednak i tak uważam, że warto, jest zapoznać się z tą powieścią, bo może akurat w wasze życie wprowadzi coś innego. Moja mama np. jest zachwycona tą powieścią i czyta ją już po raz drugi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz